Woll Szafir Indukcja, patelnia marki Woll Cookware. Sprzęt do zadań specjalnych i tych całkiem zwyczajnych. Serdecznie zapraszam do lektury mojej recenzji :)
Miesiąc temu trafiła w moje ręce ta oto patelnia. Miałam za zadanie wykorzystać ją na 100 % w swojej kuchni po czym przygotować dla Was szczerą opinię. W ciągu całego miesiąca było max 3 dni w które nie gotowałam więc w pozostałe miałam czas porządnie zapoznać się z tym nowym sprzętem w mojej kuchni. A bywało, że przygotowywałam na niej śnidanie, obiad i potem jeszcze kolację. Pomyślicie sobie…jak tłusto. Nic bardziej mylnego o czym zaraz się przekonacie.
Na początek kilka podstawowych danych.
Wybralam wysoką patelnię o średnicy 28 cm. Można korzystać z niej na kuchenkach gazowych (taką właśnie posiadam), elektrycznych, ceramicznych, halogenowych, indukcyjnych a także myć w zmywarce i uwaga używać w piekarniku do temperatury 250’C(!). Dzięki powłoce non stick potrawy nie przywierają do patelni a dzięki 4-ro warstwowej powłoce szafirowej naczynie jest odporne na zarysowania. Co ciekawe nawet szklana pokrywa z hartowanego szkła jest żaroodporna i jej też można używać w piekarniku. Jak dla mnie bajka. Nie chcę zajmować zbyt wiele miejsca na techniczne sprawy bo chcę Wam przestawić patelnię w użyciu dlatego po szczegóły zapraszam na stronę dystrybutora. Tam i na grafice poniżej przeczytacie szczegółową charakteryzację —>KLIK
Pierwsze wrażenie
Gdy otworzyłam przesyłkę pierwsze co pomyślałam…uff jaka ciężka. Wraz z pokrywą patelnia waży prawie 3 kg. Powiem Wam, że po chwili bardzo mnie to ucieszło. Nie wiem czy kuchenka którą posiadam w domu jest krzywa czy moje patelnie były za lekkie ale nie raz miałam problem, że naczynia „huśtały” mi się na gazie a w przypadku jednego z palników nawet zjeżdżały na ziemię. Od razu pomyślałam sobie, że koniec z tym problemem. I faktycznie, dzięki temu, że patelnia Woll jest tak solidna, dobrze stoi na kuchence a ja teraz nie martwię się, że spadnie prosto na głowę mojej biegającej pod nogami dwulatce. Oj uwierzcie ile ja miałam stresu z tymi wcześniejszymi patelniami. Pierwszy wielki plus :)
Jakość wykonania to coś na co zwróciłam uwagę w drugiej kolejności. Grube dno, gładka powierzchnia, równe ścianki boczne. Naprawdę atrakcyjny wygląd.
Pierwsze użycie
Na ulotce z zaleceniami producenta możemy przeczytać, że przed pierwszym użyciem patelnię należy umyć i po lekkim podgrzaniu lekko natłuścić olejem. Tak też zrobiłam a na pierwszy rzut postanowiłam zrobić jakieś danie na szybko. Padło na makaron ze szpinakiem który zapiekłam potem z serem.
Zwróćcie uwagę jak mało oleju użyłam do przyrządzenia dania!
Dzięki temu, że patelnia posiada dno grube prawie na centymetr oraz jest zrobiona z najwyższej jakości stopu silumin, ciepło rozporowadzane jest w niej ekspresowo i równo na całej powierzchni. Już przy tym pierwszym użyciu zobaczyłam ogromną różnicę w porównaniu do wcześniej używanych patelni. Do jednej z której korzystałam wszystko szybko przywierało, druga w tej kwestii była lepsza ale dużo mniejsza i nie mieściła całego dania dla naszej trójki. Szpinak rozmroził się ekspresowo a test w piekarniku przekonał mnie, że nie spalę kuchni wkładając patelnię do nagrzanego piekarnika ;) Należy pamiętać o tym, że rączka w piekarniku się nagrzewa! I tu dodam, że podczas używania patelni na gazie, rączka nie nagrzała mi się ani razu :)
Zapieczone danie pięknie odchodziło od dna i nawet nie było mowy o przywieraniu makaronu.
Do czego?
Patelnia przydała mi się do różnorodnych dań. Od tak prostych jak jajecznica czy jajka sadzone po placuszki śniadaniowe oraz smażone ryby czy jednogarnkowe obiady i kolacje.
Patelnia jest duża i spokojnie mieści porcje dla naszej trójki. Na zdjęciu akurat jedno jajo podczas testów bez grama tłuszczu. Jajko nie przywierało a do tego idealnie ścięło się z wierzchu. Użyłam w tym celu pokrywki i nie musiałam już odwracać jaja na drugą stronę. —>KLIK
Śniadania
Placuszki na śniadanie przyrządzam w tak wielu kombinacjach, że już nie jestem w stanie zliczyć. I chociaż nie jest to problematyczne danie to z jednym rodzajem miewałam kłopoty. A mianowicie delikatne placuszki serowe zrobione z jajek, twarożku (1 zdjęcie) lub ricotty (2 zdjęcie) i minimalnej ilości mąki (lub bez mąki) dosyć często rozpadały mi się na patelni. Dlatego nowej od razu postawiłam poprzeczkę wysoko i przetestowałam na niej właśnie te przepisy. Jak widać egzamin zdany celująco :) I to na praktycznie suchej patelni. —>KLIK —>KLIK
Gdy na śniadanie chciałam zrobić puszysty omlet z ubitych białek robiłam go na 2 razy bo nie mieścił mi się na starej patelni. Ależ się cieszę, że problem z głowy. —>KLIK
Robienie fritatty to czysta przyjemność. Już nie muszę odrywać jej z patelni po wyjęciu z piekarnika. A było tak naprawdę. Zobaczcie tu —>KLIK ile jedzenia przywierało do mojej starej patelni.
A teraz porównajcie z poniższymi zdjęciami.
Tosty francuskie…chyba jedyne danie w tym miesiącu do którego przyrządzenia użyłam większej ilości tłuszczu. Ale to taki typ i tak musialo być ;) Tosty na maśle klarowanym usmażyły się pięknie na rumiano a mi zrobienie takiego śniadania zajmuje teraz mniej czasu ponieważ na patelni mieści się o wiele więcej.
Naleśniki też usmażyły się bez zastrzeżeń ale to normalne, że wysoka patelnia nie należy do najwygodniejszych jeśli chodzi o przyrządzanie tego dania. Dlatego już zbieram na specjalną patelnię do naleśników tej firmy :) Ta ma na pewno plusa za równą powierzchnię dzięki czemu ciasto równomiernie się rozkłada i nie zlewa na brzegi.
U mnie większość obiadów jest przygotowywana na szybko. W dodatku biegam między kuchnią a dzieckiem jak szalona i czasem tak to wygląda, że bawimy się w pokoju a od czasu do czasu wpadam do kuchni szybko zamieszać danie na patelni. Chociaż patelnia z której korzystałam najczęściej też miała wysoki brzeg to zawsze ale to zawsze gdy coś na niej mieszałam to brudziłam przy tym płytę kuchenki. A to trochę kaszy wyleciało, a to zachlapałam kuchenkę sosem ;) Po każdym gotowaniu kuchnia wyglądała jak pobojowisko. I uwaga, przez cały miesiąc używania tej patelni nie wylecialo mi z niej nic. Mimo, że nie raz robiłam obiad na 4-5 porcji jak na zdjęciu poniżej. Nawet przy energicznym mieszaniu warzyw z makaronem nic nie wylatywało poza naczynie. Niby taki szczegół a mnie bardzo cieszy.
Nie pokażę Wam nic na przykładzie mięsa bo już go nie jadam ale postanowiłam przygotować rybę. Zazwyczaj gotuję ją na parze lub piekę ale od jakiegoś czasu chodziła za mną taka smażona w cieście piwnym. Takie kotleciki rybne kojarzą mi się ze smażonymi w głębokim tłuszczu a mi wystarczyła łyżka oleju kokosowego. Myślę, że to niewiele jak na takie danie. Zobaczcie jak ładnie się usmażyło a do tego w jakim stanie jest patelnia na sam koniec. Z myciem nie ma za dużo roboty ;)
Wegetariańskie kotleciki też zazwyczaj zapiekam ale mój piekarnik tak długo się nagrzewa, że teraz chyba pozostanę przy podsmażaniu ich na nowej patelni. Wystarczyło lekko ją natłuścić i całość zajęła mi o wiele mniej czasu.
Duszona potrawka warzywna z cieciorką i tofu? Proszę bardzo :) Przepis tu—>KLIK a teraz powiem Wam, że podczas przyrządzania dania zapomniałam sobie na pół godziny, że mam coś na gazie…Okazało się, że przez ten czas nic nie przywarło do patelni. Kolejny duży plus który zauważyłam przy przygotowaniu tego dania to nietypowy otwór odprowadzający parę w pokrywce. Nie przepadam za tymi standardowymi dziurkami ponieważ przygotowując coś w pośpiechu nie raz zlapałam pokrywkę ze złej strony i para wydobywająca się przez dziurkę poparzyła mi rękę. Tu nie ma tego problemu. Druga sparwa to to, że gotowe już danie pozostawione w patelni bardzo długo trzyma ciepło. Gdy mąż przychodzi z pracy za małym opóźnieneim nie muszę drugi raz podgrzewać takiego dania bo jest gorące przez dłuższy czas.
Zeszklenie cebuli na łyżeczce masła lub oleju to nie problem a oscypka szybko podsmażam bez tłuszczu.
To oczywiście nie wszystkie dania obiadowe które przetestowałam na patelni Woll. Musicie uwierzyć mi na słowo, że risotto przyrządza się na niej rewelacyjnie. Robiłam też m.in. wegetariańską zapiekankę pasterską ale było za ciemno na zdjęcia. To świetne, że teraz mogę wyłożyć puree ziemniaczane bezpośrednio na danie na patelni i całość zapiec w piekarniku :)
Desery
Poza naleśnikami, placuszkami, racuchami itp. możemy na patelni podsmażyć np. banany lub ananasa. Podane na ciepło z miodem smakują wyśmienicie. Polecam też prażone jabłka zapiekane pod kokosową kruszonką. Przygotujecie je bardzo szybko :)
- 5 jabłek szara reneta
- łyżeczka wody
- 3 łyżki brązowego cukru
- 2 łyżki mąki kokosowej
- łyżka wiórków kokosowych
- łyżka oleju kokosowego nierafinowanego
- łyżeczka płatków róży
Piekarnik nagrzewamy do 200 stopni. Umyte jabłka obieramy i kroimy w kostkę. Patelnię rozgrzewamy, wlewamy na nią łyżeczkę wody i wsypujemy jabłka. Od czasu do czasu mieszając prażymy około 15 minut.
Składniki na kruszonkę zagniatamy i posypujemy nią jabłka bezpośrednio na patelni. Całość pieczemy aż kruszonka będzie rumiana (ok. 15-20 minut). Smacznego :)
W formie do pieczenia jabłka przywierały mi bardziej niż na tej patelni. Tu bez natłuszczania naczynia wszystko ładnie odchodzi.
Podsumowanie. Zalety i wady.
Główną zaletą jest dla mnie to, że faktycznie nieprzywieralna powłoka mnie nie zawiodła. Od wielu lat nie smażę na głębokim tłuszczu a tu mogę go ograniczyć jeszcze bardziej.
Dzięki wysokim ściankom nic nie wypada podczas energicznego mieszania a pojemność 3,5 l sprawia, że bez problemu zmieszczę obiad dla naszej trójki a jeśli trzeba również dla gości. Patelnia jest ciężka ale dobrze trzyma się kuchenki i dla mnie to duży plus. Z jej myciem nie ma najmniejszego problemu a możliwość używania jej w piekarniku ogranicza ilość brudnych naczyń.
Producent daje nam 2-letnią gwarancję na patelnię i dodatkową 25-letnią na równość dna. Na żywo sprzęt wydaje się być takim na lata. Po miesiącu intensywnego używania wygląda dalej jak nowy.
Nagrzewa się szybko i równo. Jedynym daniem które niewygodnie było mi robić na tej patelni to cienkie naleśniki ale kto normalny używa tak wysokiej i ciężkiej patelni do takich celów ;)
Początkowo wydawało mi się, że cena będzie dla mnie wadą (489zł) ale naprawdę widzę ogromną różnicę jak porównuję ją z patelniami których używałam do tej pory (kosztowały od około 60 do 180 zł). Prawie 500 zł może nie jest kwotą którą wyciągniemy w 5 minut z portfela w celu zakupienia patelni ale wiem, że warto w nią zainwestować. Już teraz zbieram na patelnię do naleśników oraz garnki z tej firmy bo jestem w 100% zadowolona z powyżej testowanego naczynia :) Lepiej poczekać i odłożyć na lepszy sprzęt niż częściej wydawać na tańsze i gorsze. Na ten moment stwierdzam, że patelnia dla mnie nie ma wad. Rozmiar który otrzymałam poleciłabym rodzinom 3-5 osobowym. Dla dwóch osób spokojnie wystarczy patelnia o średnicy 24 cm.
Mam nadzieję, że na zdjęciach udało mi się przedstawić, że z patelni faktycznie korzysta się komfortowo.
Dziękuję sklepowi Gustus za możliwośc przetestowania patelni. To była i nadal jest duża przyjemność :) A do obejrzenia całej oferty sklepu zapraszam tu—>KLIK
7 komentarzy
Bardzo rzetelny i fajnie opisany test, będę pamiętać o tych garnkach :)
Dziękuję :) I polecam!
To bez dwóch zdań najlepsze patelnie ever. Mam chyba 6 patelni i garnków Woll i nie wyobrażam sobie gotowania bez nich. Pod kazdym względem idealne – bardzo ładne, mozna wstawiać do piekarnika (chyba nie wszystkie serie, ale te z odpinanymi rączkami są warte wydanych pieniędzy), powłoka mistrz!
Mam bez odpinanej rączki i można piec w temp do 250 stopni :) Jestem mega zadowolona!
Nie wiem, czy to zasługa patelni, ale potrawy na zdjęciach wyglądają niezwykle apetycznie. Jeśli to właśnie na niej zostały przyrządzone, to zdecydowanie jestem za tą patelnią :-)
Oczywiście, że na niej :) I korzystam z niej codziennie :)
Te zdjęcia są po prostu niesamowite. Aż cieknie ślinka. Nie wiem, czy to zasługa zdjęć, czy patelni, ale dania wyglądają niezwykle smakowicie.